Świadomość w gipsie

W rozwoju dorosłego człowieka mgła i zatrzymanie to doświadczenia, które dotykają każdego. Nie zawsze są kryzysem. Czasem są mądrym bezruchem, chwilą integracji. Czasem – koniecznym wyłączeniem systemu, który zbyt długo działał w trybie przeciążenia.

W języku ciała mgła przejawia się jak ręka, która przestaje się poruszać. Najpierw drętwieje, potem sztywnieje, aż w końcu wydaje się martwa. Ale śpiąca ręka nie umarła – po prostu czeka, aż wróci czucie. Tak samo świadomość: kiedy zatrzymuje się w rozwoju, to nie dlatego, że coś się skończyło, lecz dlatego, że coś nowego musi się przebudować.
Czy „mgła” w rozwoju to zawsze mądry bezruch — czy czasem także subtelna forma uniku przed bólem zmiany?

Metafora „mgły” i „śpiącej ręki” nie jest diagnozą psychologiczną, ale sposobem uchwycenia subiektywnego doświadczenia zatrzymania – chwili, gdy świadomość wycofuje się z nadmiaru, by coś w sobie zintegrować. Warto jednak oddzielić walor emocjonalny od poznawczego: czy ten obraz pomaga zobaczyć siebie z większą łagodnością, czy raczej łagodzi coś, co wymagałoby rzeczywistej konfrontacji? Zobaczmy.

Liminalność – próg między starym a nowym

Antropolog Victor Turner nazwał takie momenty liminalnością (od łac. limen – próg). To stan „pomiędzy”: człowiek wychodzi z jednej roli, ale jeszcze nie wszedł w nową. W kulturze rytuałów przejścia liminalność była momentem niepewności – utraty tożsamości, ale i potencjału przemiany.

W życiu dorosłych ten próg przybiera różne formy: utratę pracy, zmianę relacji, chorobę, kryzys sensu. Wtedy mgła gęstnieje – znika jasność kierunku, stare sposoby reagowania przestają działać. To moment, w którym – jak pisał Donald Winnicott – „człowiek uczy się być sobą na nowo”.

„Przestrzeń pomiędzy” bywa także miejscem utknięcia — gdzie transformacja nie następuje, a jednostka może pozostać w zawieszeniu lub rozproszeniu tożsamości. Metafora progu jest „udomowiona” – tylko, czy nie tracimy przez to ostrości doświadczenia, które w rzeczywistości bywa bardziej chaotyczne, nieprzewidywalne i pozbawione gwarancji przemiany.

  • Czy każdy próg rzeczywiście prowadzi do nowego początku, czy też niekiedy trzeba nauczyć się żyć w samym „pomiędzy” – bez obietnicy przejścia dalej?
  • Czy każda zmiana struktury to faktycznie krok ku nowemu etapowi rozwoju organizacji, czy może czasem zbyt szybkie przekraczanie progów tylko pogłębia chaos w „pomiędzy”?
  • Czy próg ma sens sam w sobie, nawet jeśli za nim nie ma żadnych drzwi?

Psychologicznie liminalność to faza dezorientacji, ale też dojrzewania. Zatrzymanie staje się laboratorium świadomości: w ciszy i niepewności rodzi się nowa forma Ja.

Orteza Gravesa – struktura, która unieruchamia

Amerykański psycholog Clare W. Graves opisał rozwój świadomości człowieka jako spiralny proces przechodzenia przez kolejne poziomy wartości i myślenia – od prymitywnego przetrwania po systemy oparte na współodczuwaniu i złożoności. Każdy etap to sposób, w jaki człowiek „radzi sobie z rzeczywistością”.

Każdy z tych poziomów jest jak orteza – stabilizuje, chroni, nadaje sens. Ale kiedy zostajemy w niej zbyt długo, zaczyna ograniczać. To wtedy świadomość kostnieje – jak kość zrastająca się w niewłaściwym miejscu.

Na „niebieskim” poziomie (świat zasad i porządku) człowiek wierzy w jedną prawdę i słuszne reguły. Na „pomarańczowym” (świat osiągnięć) – ufa tylko kontroli i skuteczności. Oba poziomy mają wartość, dopóki odpowiadają warunkom życia. Kiedy świat się zmienia, a my nie nadążamy, orteza przestaje chronić, zaczyna unieruchamiać.

Kontrola, która miała zapewnić bezpieczeństwo, staje się subtelną formą zniewolenia. Nadmierna potrzeba porządku i efektywności działa jak gips – odcina dopływ życia. Mgła w tym momencie jest sygnałem, że struktura się zużyła, a świadomość domaga się nowego kształtu.
W organizacjach widać to szczególnie wyraźnie. Zespół, który kiedyś był dumą firmy – perfekcyjnie zorganizowany, skuteczny, lojalny wobec zasad – nagle przestaje reagować na rzeczywistość. Ludzie spotykają się, ale nie rozmawiają naprawdę. Raporty powstają, ale nic z nich nie wynika. Każdy ruch staje się kalkulacją, a nie spontaniczną odpowiedzią na to, co żywe. To moment, gdy kultura porządku zamienia się w kulturę kontroli, a wspólnota – w strukturę obronną. Mgła pojawia się nie dlatego, że coś się zepsuło, lecz dlatego, że organizm – jak człowiek – próbuje „rozpuścić gips” i odzyskać czucie. 

Gestalt – mądrość bezruchu

W podejściu Gestalt mówi się, że zmiana nie polega na popychaniu siebie do przodu, lecz na pełnym staniu się tym, kim się jest. Dopiero gdy człowiek zaakceptuje swoje zatrzymanie, może naprawdę się poruszyć. Ręka, która śpi, nie potrzebuje rozkazów – potrzebuje przepływu. Mgła nie wymaga rozproszenia, lecz obecności. To naturalny proces samoregulacji organizmu, który przestaje działać w trybie przymusu i wraca do rytmu życia.

Paradoks zmiany polega na tym, że bezruch staje się warunkiem ruchu. W chwilach zatrzymania człowiek odzyskuje czucie – fizyczne, emocjonalne, egzystencjalne. Wtedy, gdy wydaje się, że nic się nie dzieje, w głębi zachodzą procesy integracji. Gestalt uczy, że „opór” to nie błąd, lecz mądrość organizmu, który chroni się przed nadmiarem. Mgła jest jego tarczą. Ręka, która chwilowo nie działa, odpoczywa po zbyt intensywnym wysiłku. To sen świadomości, który przygotowuje do nowego przebudzenia.

Cień w mgle – Platon o iluzji ruchu

Platon, w metaforze jaskini, opisał ludzi przykutychn do ściany, oglądających cienie rzeczy i biorących je za rzeczywistość. Dla współczesnego człowieka cień to automatyzm, rutyna, pozorny ruch. Wydaje się, że ręka działa – klika, pisze, planuje – ale w istocie powtarza te same gesty. Wyjście z jaskini, czyli moment konfrontacji z własnym cieniem, wymaga odwagi. Światło świadomości początkowo oślepia. Dlatego tak wielu dorosłych wybiera mgłę – półmrok znanego świata, gdzie iluzja ruchu jest mniej bolesna niż prawda o bezruchu.

W tym procesie niezwykle ważna jest rola edukatora, mentora lub coacha. Nie tego, który „prowadzi do światła”, ale tego, który towarzyszy w mroku. Kto nie przyspiesza, nie ocenia, nie oślepia. Pomaga człowiekowi zobaczyć, że ręka, która wydaje się martwa, wciąż może drgnąć. Coaching, rozumiany w duchu Gestalt, to proces odzyskiwania czucia, nie tresury do działania.

Mgła relacyjna – teoria przywiązania

Zatrzymanie ma też wymiar emocjonalny. Psychologia przywiązania (John Bowlby, Mary Ainsworth) pokazuje, że gdy tracimy poczucie bezpieczeństwa, nasze emocje stają się zamglone. Człowiek odcina się, by przetrwać. Mgła emocjonalna to sygnał, że system więzi został naruszony.

Styl unikający „zamyka rękę” – nie prosi o pomoc, bojąc się odrzucenia. Styl lękowy „zaciska ją” – desperacko szukając kontaktu. W obu przypadkach zatrzymanie nie jest brakiem rozwoju, lecz próbą ochrony. Mgła w relacji daje czas, by odzyskać równowagę i oddech. Dopiero w bezpiecznym kontakcie ręka znów może się poruszyć, a świadomość – rozszerzyć.

Mgła poznawcza i biologiczna

Z perspektywy poznawczej mgła to moment, w którym nasze schematy myślenia przestają zgadzać się z doświadczeniem. Powstaje dysonans poznawczy – napięcie między tym, co wiem, a tym, co czuję. Umysł broni się przed zmianą, tworząc paraliż decyzyjny.

Neuropsychologia widzi w tym proces samoregulacji. Gdy różnica między „gdzie jestem” a „gdzie chcę być” staje się zbyt duża, mózg włącza mechanizm ochronny – zwalnia, ogranicza bodźce. To biologiczna forma mgły, chroniąca przed przeciążeniem. Ręka przestaje działać, bo ciało mówi: „teraz odpocznij”.

Informacje o artykule


Cytuj tak: Janulek, P., „Świadomość w gipsie”, Coach’s Workshop, nr 04 (11), 31.12.2025. Dostępne online: https://coachsworkshop.blogspot.com/2025/11/swiadomosc-w-gipsie-i-mgle-psychologia.html [dostęp: 28.10.2025].

Rehabilitacja świadomości

Rozwój dorosłego człowieka przypomina proces rehabilitacji po unieruchomieniu. Każdy ruch boli – nie dlatego, że coś jest nie tak, lecz dlatego, że życie wraca. Zanim ręka zacznie się ruszać, musi odzyskać czucie. Zanim mgła się rozproszy, trzeba nauczyć się w niej widzieć.

Zatrzymanie jest chwilowym rozszczepieniem między myślą, emocją i działaniem. Umysł analizuje, ciało reaguje, ale serce nie uczestniczy. To stan, w którym świadomość zbiera siły. Nie należy go przyspieszać – to mądra pauza adaptacyjna, nie stagnacja.

Kiedy mgła się podnosi, a ręka zaczyna delikatnie drgać, wiemy, że świadomość wraca. Każdy ból ruchu to znak, że organizm znów żyje.

Każdy z nas czasem gubi rytm. Czasem ręka życia przestaje się poruszać, a mgła gęstnieje tak bardzo, że przestajemy widzieć nawet własny kształt.
Wtedy warto zapytać siebie:

  • Czy wciąż czuję, co robię, czy tylko działam z przyzwyczajenia?
  • Czy mój sposób myślenia wciąż mnie wspiera, czy już mnie unieruchamia?
  • Czy kontroluję życie, bo się boję, czy dlatego, że mu ufam?
  • Czy potrafię pozwolić sobie na chwilę mgły – na nie-wiedzenie, które leczy?
  • Czy mam odwagę zauważyć, że moja ręka śpi – i nie oceniać jej za to?
Świadomość, czucie i elastyczność to trzy mięśnie rozwoju – ale skąd wiem, czy jeszcze pracują, czy już sztywnieją? Czasem trudno odróżnić czucie od napięcia, elastyczność od ucieczki, a świadomość od nadmiernej kontroli. Może wcale nie chodzi o to, by ciągle iść naprzód, ale by umieć zatrzymać się wtedy, gdy tracę rytm? Może mgła i bezruch nie są błędem, tylko chwilą, w której organizm uczy się na nowo oddychać? Być może rozwój to nie wyścig, ale synchronizacja z życiem – raz jasnym, raz zamglonym, zawsze w ruchu między czuciem a spokojem.


Prześlij komentarz

0 Komentarze