Między sensem a sofą. Literackie portrety zatrzymania w rozwoju

Zatrzymanie w rozwoju nie oznacza porażki ani braku kompetencji. To naturalny etap cyklu rozwojowego, w którym energia zmiany zatrzymuje się, by umożliwić integrację doświadczeń. W psychologii Gestalt mówi się o przerwaniu kontaktu – momencie, w którym osoba traci połączenie z własnymi potrzebami lub z rzeczywistością. To nie koniec procesu, lecz pauza przed nowym ruchem. W ujęciu inkluzywnym każdy człowiek ma prawo do zatrzymania w rozwoju i do wsparcia – bez etykiet, ocen i hierarchii.

Być może każdy z nas zna ten moment z własnego życia – tę ciszę między decyzjami, to dziwne zawieszenie, w którym nic się nie dzieje, choć wszystko się czuje. Czasem próbujemy wtedy zmusić się do działania, jakby spokój był błędem, ale z perspektywy dojrzewania to właśnie wtedy dojrzewa w nas coś nowego. Zatrzymanie w rozwoju to nie tylko stan umysłu – to także delikatne wołanie: „poczekaj, mamy czas”.

Podobne zjawisko występuje w naukach o zarządzaniu – fazy storming i norming w modelu Tuckmana czy etap refleksji w cyklu uczenia się Kolba pokazują, że czas stagnacji może być częścią procesu uczenia się. Oba modele mają jednak swoje ograniczenia: Tuckman bywa krytykowany za nadmierną linearność i wiarę w przewidywalny porządek etapów, a Kolb – za indywidualistyczne ujęcie uczenia się, które nie zawsze uwzględnia emocje, relacje i kontekst kulturowy. W praktyce rozwój – jednostki czy organizacji – rzadko podąża prostą ścieżką. Bardziej przypomina spiralę lub falę: z okresami przyspieszenia, zatrzymania, cofnięcia i ponownego startu. W socjologii i politologii mówi się natomiast o barierach strukturalnych, które ograniczają sprawczość dorosłych, ale też o możliwościach ich przekraczania poprzez edukację, mentoring i współuczestnictwo. Każdy człowiek i każda organizacja ma potencjał, by ponownie uruchomić rozwój – choć nie zawsze w sposób widoczny z zewnątrz. Czasem prawdziwa zmiana zaczyna się w ciszy, między jednym etapem a drugim, w przestrzeni, którą zbyt łatwo mylimy z bezruchem.

Może właśnie na tym polega dojrzałość: na zgodzie, że rozwój nie zawsze wygląda jak ruch naprzód. Czasem to krok w bok, spojrzenie wstecz, albo po prostu zatrzymanie się w miejscu, by złapać oddech.

Jay Gatsby – dorosły, który nie dorósł do miłości

llus. Francis Cugat, domena publiczna

Gatsby z Wielkiego Gatsby’ego (ang. The Great Gatsby) buduje dorosłe życie wokół mitu przeszłości. To człowiek o ogromnym uroku, ambicji i talencie do kreowania wizerunku, ale też zraniony idealista, który wierzy, że uczucie z przeszłości da się wskrzesić, jeśli tylko zbuduje się odpowiednio doskonały świat. Jego zatrzymanie w rozwoju to emocjonalna stagnacja – brak zgody na przemijanie, idealizacja utraconego czasu i lęk przed prawdziwą bliskością.

Współcześnie Gatsby mógłby być kimś z kręgu ludzi sukcesu, którzy kreują perfekcyjny obraz siebie w mediach społecznościowych, żyjąc między ekskluzywnym networkingiem a cichym poczuciem pustki. Nie z braku autentyczności, lecz z pragnienia, by ktoś wreszcie zobaczył ich tak, jak sami chcą się widzieć.

W pracy z coachem egzystencjalnym lub mentorem życiowym możliwe byłoby przekształcenie tej nostalgii i pragnienia uznania w refleksję nad sensem teraźniejszości. Nauczyciel psychologii emocji mógłby pomóc w zrozumieniu mechanizmów idealizacji, a samokształcenie – poprzez pisanie dziennika żałoby – wspierałoby akceptację i powrót do „tu i teraz”.

Zresztą, gdyby Gatsby żył dziś, zapewne byłoby go stać na najlepszych coachów – choć znając jego naturę, zamiast inwestować w rozwój, pewnie kupiłby jeszcze większy dom naprzeciwko Daisy.

Emma Bovary – emocjonalna niedojrzałość w kobiecej formie

Illus. Charles Léandre, domena publiczna

Emma z Pani Bovary (fr . Madame Bovary: Mœurs de province)pragnie intensywności, namiętności i nieustannego wzruszenia, lecz ucieka w fantazję, gdy życie okazuje się zbyt zwyczajne. To postać wrażliwa, inteligentna i spragniona piękna, ale też uwięziona w iluzji, że miłość i szczęście muszą przypominać powieściowy romans. Jej zatrzymanie w rozwoju to rozszczepienie między pragnieniem a rzeczywistością – między potrzebą głębokiego doświadczenia a lękiem przed jego codziennością.

Współcześnie Emma mogłaby być osobą poszukującą autentyczności w świecie przesyconym wizerunkiem i oczekiwaniami – kimś, kto z troską o siebie i innych wciąż próbuje zbalansować emocje z obowiązkami, życie prywatne z aspiracjami, ideał z codziennością. Można ją odnaleźć w osobach, które inwestują w rozwój emocjonalny, ale jednocześnie mierzą się z presją bycia „wystarczająco szczęśliwą” w kulturze porównań i perfekcji.

Coaching relacyjny i mentoring kobiet mogłyby tu wspierać proces integrowania emocji z realnym działaniem, ucząc, że bliskość nie wymaga doskonałości, a rozwój jest procesem, nie spektaklem. Edukator pomógłby odkryć, jak narracje społeczne wpływają na jej obraz miłości i spełnienia. Samokształcenie mogłoby obejmować refleksję nad własnymi rolami i oczekiwaniami wobec siebie – oraz naukę czułości wobec niedoskonałości.

A gdyby Emma żyła dziś, prawdopodobnie nie prowadziłaby gospodarstwa w Yonville, tylko bloga o relacjach i emocjach. I choć czasem nadal przefiltrowywałaby życie przez estetyczne kadry, to może, z pomocą empatycznego coacha, nauczyłaby się czuć to, czego naprawdę doświadcza – bez filtrów.

Obłomow – apatia jako sposób istnienia

Wydawnictwo: Hachette

Mój ulubiony Ilja Iljicz z powieści Gonczarowa reprezentuje egzystencjalne zatrzymanie w rozwoju. To człowiek o wielkiej wrażliwości i intelekcie, który zamiast działać – rozmyśla. W jego świecie komfort zastępuje działanie, a refleksja – decyzję. Nie dlatego, że jest leniwy, ale dlatego, że utracił zaufanie do sensu wysiłku. Obłomow nie jest bierny z natury, lecz z lęku przed światem, który wydaje mu się zbyt hałaśliwy, szybki i obcy jego spokojnej duszy.

Współcześnie Obłomow mógłby być kimś, kto ceni spokój i uważność, ale zatrzymał się między planem a realizacją. To osoba, która wie, co powinna zrobić, ale nie czuje jeszcze, po co. Może to ktoś z generacji zmęczonej tempem produktywności – introwertyczny, refleksyjny, często ironicznie świadomy, że jego „prokrastynacja” to czasem obrona przed światem nadmiaru.

W jego przypadku coaching nawyków, mentoring mikro-sprawczości i edukacja z zakresu zarządzania sobą w czasie mogłyby działać jak katalizator. W pracy z coachem chodziłoby nie o narzucanie dyscypliny, lecz o odnalezienie wewnętrznego sensu ruchu – tego momentu, w którym działanie nie jest przymusem, tylko naturalnym następstwem potrzeby. Samokształcenie – poprzez tworzenie prostych rytuałów aktywacji – mogłoby pomóc przełamać marazm i odbudować poczucie wpływu.

A gdyby Obłomow żył dziś, prawdopodobnie prowadziłby konto o „slow life” i pisał długie, piękne posty o potrzebie spokoju… z łóżka. I choć z coachingiem mógłby mieć różne doświadczenia, z pewnością doceniłby spotkanie z mentorem, który zamiast poganiać, po prostu zapytałby: „Ilja Iljiczu, co naprawdę cię porusza?”.

Willy Loman – zatrzymanie w micie sukcesu

Wyd. Prószyński i S-ka

Willy Loman, bohater Śmierci komiwojażera Arthura Millera, to człowiek, który całe życie wierzył, że wystarczy być lubianym i ambitnym, by osiągnąć sukces. Przez lata sprzedawał nie tylko towary, ale i marzenie o sobie – o człowieku, który wciąż „da radę”. Jego zatrzymanie w rozwoju ma charakter tożsamościowy: nie potrafi przepisać własnej historii, gdy świat wokół zmienia zasady gry. Wewnętrznie stoi między tym, kim był, a kim mógłby być, lecz brakuje mu odwagi, by porzucić mit, który przez lata dawał mu sens.

Współcześnie Willy mógłby być kimś z pokolenia ludzi lojalnych wobec swoich zawodów, firm czy idei – pracowitym, rzetelnym, często znużonym niekończącą się modernizacją i koniecznością „reinwencji”. Nie przegrywa z lenistwa, lecz z braku języka, w którym mógłby nazwać nową wersję siebie. Jego zatrzymanie w rozwoju nie jest porażką, lecz wołaniem o uznanie doświadczenia – o prawo do spokoju w świecie wiecznej zmiany.

Coaching narracyjny i mentoring zawodowy mogłyby pomóc w odzyskaniu poczucia wartości – nie poprzez przepisanie siebie na nowo, lecz poprzez zrozumienie, że to, kim był, też ma znaczenie. Refleksja nad wartościami mogłaby zmiękczyć granice mitu o sukcesie, pokazując, że „bycie potrzebnym” nie zawsze oznacza „bycie pierwszym”. Edukacja w duchu ekonomii behawioralnej mogłaby dodać dystansu – pokazać, jak często kierują nami iluzje skuteczności.

A jednak – być może Loman nie chciałby żadnych ingerencji. Może nie potrzebował coacha ani mentora, tylko spokojnej rozmowy z kimś, kto nie próbowałby go naprawić. W końcu, jak wielu współczesnych profesjonalistów, bardziej niż nowej motywacji potrzebowałby prawa do słabości – i do bycia wysłuchanym bez planu działania..

Meursault – stagnacja egzystencjalna

Wyd. Piwnica Pod Baranami

Bohater Obcego Alberta Camusa trwa w stanie chłodnej obojętności, pozbawiony sensu, więzi i emocjonalnego rezonansu. Nie dlatego, że nie potrafi czuć, lecz dlatego, że świat, który go otacza, przestał mieć dla niego jakiekolwiek znaczenie. Jego zatrzymanie w rozwoju ma charakter duchowy – to nie znużenie ani depresja, lecz fundamentalna utrata kontaktu z wartością istnienia. Meursault nie buntuje się przeciw rzeczywistości, on po prostu przestaje z nią współpracować.

Trudno byłoby mu pomóc. Coaching prawdopodobnie uznałby za pustą grę językową, mentoring społeczny – za moralną pozę, a psychoterapię za próbę tresury w odczuwaniu. Każda interwencja z zewnątrz spotkałaby się z jego milczącym spojrzeniem, w którym byłoby więcej ironii niż zaufania. W świecie, w którym wszyscy chcą się rozwijać, Meursault – paradoksalnie – zatrzymuje się najuczciwiej.

A jednak… gdzieś w tej pustce tli się iskra. Być może właśnie jego beznamiętna świadomość rzeczywistości jest rodzajem czystej obecności – chwilowej, surowej, ale prawdziwej. Gdyby cokolwiek mogło w nim zadrżeć, byłby to moment prostego gestu: dotyk słońca, cień drugiego człowieka, śmiech dziecka na ulicy. Nie potrzebowałby coacha ani mentora, lecz... przyjaciela, kto po prostu usiadłby obok i milczał razem z nim – tak długo, aż to milczenie zamieniłoby się w pierwsze „tak” wobec życia.

Mapy bezsilności

Bezsilność dorosłych ludzi pojawia się w wielu obszarach: relacjach, pracy, zdrowiu, finansach czy życiu społecznym. W naukach o zarządzaniu zatrzymanie w rozwoju organizacyjnym można interpretować jako brak synchronizacji między strukturą a sensem działania. W socjologii – jako wynik ograniczeń systemowych, w których człowiek traci wiarę w sprawczość. Politologia wskazuje, że stagnacja może przyjmować formę apatii obywatelskiej, natomiast psychologia Gestalt – że każde przerwanie kontaktu niesie potencjał, jeśli tylko pojawi się przestrzeń, by je świadomie zauważyć.

Jednak nie zawsze interwencja jest możliwa – ani potrzebna. Czasem człowiek nie chce lub nie może wrócić do ruchu, bo właśnie w zatrzymaniu odnajduje chwilowy azyl, niezbędny do przetrwania. Próba „naprawienia” takiego stanu może być formą przemocy rozwojowej, subtelnym narzucaniem tempa, które nie jest jego tempem. Szacunek wobec drugiego człowieka oznacza też zgodę na jego bezruch – na to, że wybór nieruszania się może być aktem wolności, nie słabości.

Coach, mentor, nauczyciel czy proces samokształcenia mogą być wtedy obecni nie po to, by przyspieszać, lecz by towarzyszyć. By tworzyć bezpieczną przestrzeń, w której nawet brak decyzji ma sens. Bo czasem największy ruch zaczyna się dopiero wtedy, gdy nikt już nie wymaga, by ruszać..

Interwencje rozwojowe

Informacje o artykule


Cytuj tak: Janulek, P., „Między sensem a sofą. Literackie portrety zatrzymania w rozwoju”, Coach’s Workshop, nr 04 (11), 31.12.2025. Dostępne online: coachsworkshop.blogspot.com/2025/10/zatrzymanie-w-rozwoju-osoby-dorosej.html [dostęp: 28.10.2025].

W praktyce rozwojowej każdy rodzaj zatrzymania może stać się początkiem nowego etapu – ale nie każdy musi. Czasem ruch nie wraca, a mimo to życie toczy się dalej, spokojniej, ciszej, po prostu inaczej. Coach wspiera świadomość i odpowiedzialność za działanie, mentor dzieli się doświadczeniem, nauczyciel dostarcza wiedzy, a samokształcenie buduje autonomię – lecz żadne z tych narzędzi nie jest panaceum. Ich sens ujawnia się dopiero wtedy, gdy towarzyszą człowiekowi, a nie prowadzą go na siłę.

W organizacjach liderzy mogą stosować te same zasady, by wspierać zespoły w chwilach stagnacji, nie po to, by je „rozruszać”, ale by rozumieć, co domaga się odpoczynku, integracji lub przemiany. W polityce i edukacji publicznej zatrzymanie w rozwoju obywateli nie zawsze wymaga natychmiastowej naprawy – czasem potrzebne jest wysłuchanie zbiorowego zmęczenia, zanim pojawi się energia współuczestnictwa.

W każdym z tych przypadków kluczem pozostaje szacunek, inkluzywność i akceptacja ludzkiego tempa przemiany – także wtedy, gdy to tempo jest bliskie bezruchowi. Rozwój nie zawsze oznacza wzrost. Czasem to umiejętność zatrzymania się, spojrzenia w bok, albo spokojnego milczenia wobec świata, który nie przestaje wołać: „ruszaj dalej”.

Dorosłość jako ruch

Dorosłość nie jest stanem końcowym, lecz procesem ciągłego uczenia się, współtworzenia i przekraczania siebie. Zatrzymanie w rozwoju nie jest więc końcem drogi – to jej nieunikniony fragment. Literatura, nauka i praktyka pokazują, że rozwój wraca tam, gdzie pojawia się sens, wspólnota i kontakt. Inkluzywne spojrzenie pozwala dostrzec, że każdy z nas ma prawo do zatrzymania – i do ruszenia dalej, we własnym rytmie.

Prześlij komentarz

0 Komentarze